sobota, 23 listopada 2013

Rozdział VII „To był tylko żart, skarbie”

W poniedziałek zaczęłam swoje w pełni studenckie życie. Po krótkim, joggingu, lekkim śniadaniu, prysznicu i ubraniu się ruszyłam na przystanek autobusowy, z którego miałam dostać się do szkoły. Uniwersytet bardzo mi się spodobał. Wielki gmach z ciemno-czerwonej cegły z szeregiem okien, miał oryginalny charakter. Z zewnątrz wydawał się miejscem trochę podstarzałym, ale w środku… cholera, technologia na pierwszym miejscu. Jeśli chodzi o nowoczesność to mieli pełen pakiet. 
Studenci wydawali się hmm… mili? Dobra cofam to. Większość z nich to totalni kujoni i nerdy. Z tymi okularkami-kujonkami, koszulami w kratkę, sweterkami w serek i oksfordami prezentowali dość komiczny widok. Hej ludzie jesteśmy na uniwersytecie! Wyluzujcie trochę! Jasne ja też kocham zdobywać wiedzę i poszerzać swoje horyzonty, ale to nie znaczy, że muszę wyglądać jak totalne bezguście. W moich łososiowych rurkach, jasnej koszuli i białych koturnach czułam się odrobinę dziwnie, będąc otoczona kujonami. Mówi się trudno, na pewno nie znaczne wyglądać jak oni, o co to to nie. 
Już pierwszego dnia okazało się, że czeka nas dużo nauki i musimy przeczytać mnóstwo książek. Nie przejęłam się tym zbytnio – kocham czytać. Profesorowie zapowiedzieli nam, że powinniśmy przykładać się od początku, bo studia to nie przelewki. Od tego zależy nasza przyszłość. Na jaką aplikację uda nam się dostać itp. Oczywiście w stu procentach się z nimi zgadzałam i nawet nie myślałam o tym by się obijać czy coś… Frajerka – szepnął głos w mojej głowie, ale zignorowałam go. Zależy mi na mojej przyszłości, więc nie będę się tego wstydzić.
Po wykładach dowlekłam się do domu ledwie żywa – autobus mi uciekł i musiałam pędzić na pieszo w moich koturnach. Całe szczęście, że uniwersytet nie był usytuowany daleko, bo miałabym nie lada problem. Zaczęłam rozmyślać o tym, czy aby nie kupić sobie samochodu, ale stwierdziłam, że najpierw muszę znaleźć pracę – nie chcę żyć utrzymywana przez mojego obrzydliwie bogatego, angielskiego ojca. Nieważne… W myślach przeklinałam wybór swojego obuwia, ale postanowiłam się nie mazać i po wzięciu prysznica i zjedzeniu szybkiej kolacji, zaczęłam czytać jedną z książek, którą polecił nam jeden z profesorów. Lektura tak mnie ‘wciągnęła’, że nim się obejrzałam i już było wpół do pierwszej w nocy. Jak oparzona odłożyłam książkę i położyłam się do miękkiego łóżka i przymknęłam oczy, automatycznie pogrążając się w niewesołych dla mnie myślach. 
Justin się nie odezwał. Nie zadzwonił, nie napisał, nie przyszedł. Starałam się zepchnąć myśli o nim do jednej z rzadko używanych, zakurzonych szufladek w moim umyśle. Dopóki miałam jakieś zajęcie ta sztuka mi się udawała, ale kiedy tylko położyłam się do łóżka wspomnienia o nim wracały. Tęskniłam za nim. Za jego ciałem, jego ironią, pewnością siebie i delikatnością, a zarazem brutalnością, z jaką mnie całował czy dotykał. Justin uzależniał. Mimo, że był wredny i chamski to i tak coś mnie do niego ciągnęło. On widocznie nie czuł tego samego, bo po prostu mnie olał. Naprawdę próbowałam skończyć o nim myśleć. To było prawdopodobnie najlepsze rozwiązanie. Zapomnę o nim i wszystko będzie super, tak jak wcześniej. 
***
Pierwszy tydzień minął bardzo spokojnie. Poznałam kilka naprawdę ciekawych osób, z którymi nawiązałam bardzo interesującą nic porozumienia. Powoli odzyskiwałam swój spokój i wreszcie trzymałam się mojego tygodniowego harmonogramu dnia. Sean pisał do mnie i zaproponował mi wyjście na drinka, aby uczcić mój pierwszy tydzień. Na początku nie byłam zbyt pozytywnie nastawiona do jego pomysłu, ale po przemyśleniu wszystkiego postanowiłam, że warto czasem wyjść gdzieś i rozerwać się ze znajomymi. Żyję w nowym mieście, więc powinnam mieć jakiś przyjaciół i czasem wychodzić z domu. Standardowo mieliśmy spotkać się w H&F. Byłam trochę zestresowana, bo nie chciałam nadziać się na Justina z jakąś jego nową panną do pieprzenia, ale postanowiłam, aż tak bardzo się tym nie przejmować. Jeśli go spotkam, po prostu go zignoruję i będę udawać, że między nami nic nigdy nie było. A jeśli mnie zaczepi czy coś, nie żebym miała na to nadzieję, o nie, nie, ale po prostu gdyby tak się stało, to udam, że boli mnie głowa, noga, oko czy coś tam jeszcze innego i najnormalniej w świecie wrócę do domu. Dobry plan? Teoretycznie - perfekcyjny, zobaczymy jak będzie z praktyką. 
Dziś postanowiłam nie szaleć i nie zakładać sukienki (bo np. miałam tylko jedną, która pomimo tego, że ją wyprałam straciła swój urok i miała uroczą plamę po drinku Biebera na przodzie) więc ubrałam się w ciemne, fabrycznie pościerane jeansy, ciężkie, rockowe buty z ćwiekami, białą bokserkę, a na to koszulę z ciemnozielonym wzorem moro. Trochę biżuterii, eyeliner, mascara, czerwona szminka i już byłam gotowa. Wyglądałam jak jedna z tych ‘rockowych lasek’, ale nie przeszkadzało mi to. Jeśli mam być szczera, to nawet czułam się bardzo pewna siebie. Do kieszeni włożyłam jeszcze telefon oraz trochę pieniędzy na ewentualne drinki, a następnie wyszłam z mieszkania kierując się pod H&F. 
Klub standardowo był strasznie zatłoczony. Na główne wejście napierał rozszalały i zdeterminowany tłum młodych ludzi, którzy za wszelką cenę chcieli dostać się do środka i zaznać trochę ‘luksusu’ i tego tzw. fejmu, aby następnego dnia móc powiedzieć o tym znajomym lub napisać na jakimś portalu społecznościowym, budząc powszechny pseudo- respekt. Nieważne. Sama lubię ten klub, ale nie dlatego, że jest taki elitarny, ale… hmm jednak chyba dlatego. Lubię w nim to, że nie ma tu bijących się lub ledwo utrzymujących się na nogach kolesi, a ludzie są bardziej z klasą. 
Moje przemyślenia przerwała Angie, która wyrosła przede mną kiedy byłam już wprawie przy tylnym wejściu. 
- Cześć Claire! – zawołała wesoło i przyciągnęła mnie do koleżeńskiego uścisku. – Jak pierwszy tydzień szkoły? Podoba ci się? Są jakieś ciacha? – zaczęła swoje przesłuchanie.
- Hej, miło cię widzieć – zaczęłam i uśmiechnęłam się do niej. Lubię tę dziewczynę, jest strasznie otwarta i urocza. – W porządku, szkoła jest bardzo nowoczesna i ogromnie mi się podoba. 
- To wspaniale! – krzyknęła i złapała mnie za ręce. – A są jacyś przystojniacy? – zapytała konspiracyjnym szeptem, na co ja mimowolne parsknęłam śmiechem. 
- Jeśli mam być szczera to nie zwróciłam na to uwagi – powiedziałam przepraszająco. – Większość studentów to totalne kujony, ale pewnie gdybyś dobrze poszukała znalazłabyś kogoś ciekawego. 
- Aha. Nie wierzę, że nie zwróciłaś na to uwagi. Jesteś laską, my kochamy obczajać facetów! – oznajmiła i wyrzuciła ręce w powietrze. 
Zrobiłam zbolałą minę i wzruszyłam ramionami …jeśli w głowie cały czas mam jednego faceta, to po co mi inni… - kurde, zamknij się!
- Dobra, dobra, dość pogaduszek. Wchodzimy do klubu. – Dziewczyna pociągnęła mnie za rękę do tylnego wejścia. Zapukała trzy razy i naszym oczom ukazał się, znajomy już dla mnie ochroniarz, który wpuścił nas do środka.  Przechodząc Angie puściła mu oczko i zagryzła wargę. Ta dziewczyna serio jest niewyżyta. 
Tak jak ostatnim razem przedarłyśmy się przez tłum na parkiecie, kierując się do bardziej prywatnego miejsca. Rozglądałam się na boki podświadomie szukając wzrokiem Justina. Cały czas miałam wrażenie, że zaraz zobaczę go w tym tłumie z jakąś laską uwieszoną na jego szyi, którą poderwał w wiadomym dla mnie celu. Na szczęście nigdzie go nie zauważyłam, więc będąc już blisko ‘naszej’ loży odetchnęłam z ulgą.
- Claire, skarbie! – krzyknął rozradowany Sean, gdy tylko mnie zobaczył. Od razu wstał ze swojego miejsca i szybko mnie przytulił. Uśmiechnęłam się do niego szeroko. Jejku, uwielbiam tego kolesia, jest taki kochany. Przez cały tydzień pisał do mnie i pytał jak na uniwerku itp. Chyba serio złapałam z nim dobry kontakt.
- Sean! Jak miło cię widzieć. Was oczywiście też – dodałam patrząc na wszystkich obecnych w loży. Lana pomachała do mnie i uśmiechnęła się szeroko. Chłopaki byli zajęci rozmową ze sobą, więc tylko mruknęli do mnie ‘cześć’ i wrócili do swojej konwersacji. 
- Co pijesz? – zapytał Sean. – Ja dziś stawiam.
Popatrzyłam na niego sceptycznie. – Sean… nie musisz…
Przerwał mi. – Claire, zaprosiłem cię, więc kupuję ci drinki. Bez dyskusji – oznajmił z pewną miną. – No, więc co chcesz? Mojito? 
Przewróciłam oczami i pokiwałam głową z uśmiechem. – Okej Sean, niech będzie to mojito, ale następnym razem ja stawiam. – Puściłam mu oczko.
- Trzymam cię za słowo – odpowiedział i udał się w stronę baru. 
Usiadłam na jednej z kanap w loży. Obok mnie siedziała Lana trzymając w dłoni drinka, ‘kręcąc’ w nim słomką. 
- Hej, co u ciebie? – zagadnęłam ją i uśmiechnęłam się niepewnie. 
Lana wzruszyła ramionami i wzięła głęboki wdech. – Wszystko w porządku. Jestem trochę zestresowana, bo mój chłopak wraca jutro z podróży służbowej. 
Zmarszczyłam brwi. To Lana ma chłopaka? W sumie skąd mogłam to wiedzieć…
- Nie chcę być ciekawska, ale dlaczego jesteś zestresowana? – zapytałam ostrożnie. – Wiesz, chyba powinnaś się cieszyć, że go zobaczysz…
- To… skomplikowane – zaczęła i znów westchnęła. – Nie widzieliśmy się długi czas, strasznie za nim tęskniłam, ale on dziwnie się zachowywał kiedy rozmawialiśmy przez telefon czy skype’a. 
Uśmiechnęłam się do niej delikatnie. – Hej, to na pewno nic poważnego – próbowałam ją pocieszyć. – Spotkacie się jutro i wszystko sobie wyjaśnicie.
- Mam nadzieję… wiesz, cały czas się boje, że on mnie zostawi…- wyszeptała i wzięła łyk swojego drinka.
- Lana, co ty mówisz! – krzyknęłam i złapałam ją za dłoń. – Jesteś świetną dziewczyną (ahahaha widzę cię drugi raz w życiu, ale okokok).
Uśmiechnęła się nieporadnie. – Dzięki Claire – szepnęła, a ja lekko ścisnęłam jej dłoń po czym ją puściłam. 
Nie miałyśmy czasu dłużej rozmawiać, bo pojawił się Sean z drinkami dla siebie i dla mnie. 
- Dla pani mojito – powiedział z szerokim uśmiechem i postawił przede mną szklaneczkę z kolorową cieczą. 
- Dzięki Sean – puściłam mu oczko. 
***
Cały wieczór świetnie się bawiłam z Seanem i jego znajomymi. Wypiłam kilka drinków, pośmiałam się, potańczyłam i przez cały wieczór nie myślałam o Justinie i jego głupich pomysłach oraz o swojej głupocie i braku asertywności względem niego. Rozluźniłam się i przez chwilę żyłam jak normalna studentka. 
Około drugiej w nocy postanowiłam wrócić do domu. Sean uparł się, że odprowadzi mnie pod mieszkanie ‘dla bezpieczeństwa’. Na początku trochę się opierałam – nie chciałam odciągać go od zabawy, ale z drugiej strony lepiej, abym nie wracała do domu tak późno, sama. 
- Jak się masz? – zapytał Sean kiedy wyszliśmy z klubu. 
Spojrzałam na niego z podniesionymi brwiami, trochę zdziwił i rozbawił mnie swoim pytaniem. – Dobrze, tak myślę… - zaczęłam i popatrzyłam na niego. – A co?
- Nic. – Zaśmiał się. – Po prostu byłaś taka zestresowana kiedy kontaktowaliśmy się ostatnio, tak bardzo nie chciałaś iść na tę imprezę, więc pytam, tak dla pewności…
- Sean… - Uśmiechnęłam się do niego. – Naprawdę wypad do klubu by świetnym pomysłem. Dziękuję ci, że mnie zabrałeś. 
- Ahh… Wiedziałem, że to genialny pomysł ! – wykrzyknął. – Jestem geniuszem i twoim wybawicielem! – oznajmił.
- Tak, a to dlaczego? – zapytałam rozbawiona.
- Ponieważ, gdyby nie ja, to siedziałabyś cały wieczór z dłonią w książce, nudząc się niemiłosiernie i marnotrawiąc czas. – Wyszczerzył się do mnie. 
Klepnęłam go lekko w ramię i popatrzyłam na niego z udawaną powagą. 
- Nie jest tak źle – odparłam i stłumiłam parsknięcie śmiechem. – Książki są super. 
- Aaaa! – wykrzyknął, a ja popatrzyłam na niego jak na idiotę. – Nie wierze, że to powiedziałaś! Książki i super w jednym zdaniu. Nie to nie brzmi dobrze. – Oznajmił z uśmiechem.
Pokręciłam głową rozbawiona. Sean jest taki dziwny, ale uwielbiam to u niego. 
Chwile szliśmy w całkiem przyjemnej ciszy. Po pięciu minutach byliśmy już na moim osiedlu. 
- Tutaj cię pozostawię, o urocza białogłowo – powiedział Sean i ukłonił się przede mną z głupkowatym uśmiechem.
Parsknęłam śmiechem i popatrzyłam na niego z podniesioną brwią. 
Sean wyprostował się i popatrzył mi prosto w oczy. W mojej głowie pojawiła się czerwona lampka, ale zanim zdążyłam zareagować poczułam usta Seana na moich. Sparaliżowało mnie i w pierwszej chwili nie wykonałam żadnego ruchu. Po kliku sekundach jednak, dotarło do mnie co się właśnie zdarzyło. Odsunęłam się szybko od Seana.
- Przepraszam muszę już iść – rzuciłam krótko i weszłam do swojej klatki nawet na niego nie patrząc. Szybko ruszyłam do swojego mieszkania. Byłam już prawie przy drzwiach kiedy usłyszałam, że ktoś wchodzi do środka budynku. W pierwszej chwili nie zwróciłam na to uwagi – pewnie to jakiś sąsiad. Wszystko było w porządku dopóki nie zostałam przyciśnięta do ściany przez sporo wyższego ode mnie osobnika.  Chciałam krzyknąć, ale głos zamarł mi w ustach. Strach sparaliżował wszystkie komórki mojego ciała. Nie wiedziałam co się zaraz stanie. Przymknęłam powieki, a do mojego nosa doszedł zapach, który już kiedyś czułam…
- Co robiłaś z tym małym chujkiem? – Usłyszałam zachrypnięty głos, który mógł należeć tylko do jednej osoby. Poczułam niewiarygodną ulgę. To nie był żaden gwałciciel, tylko Justin… Gdy tylko o nim pomyślałam od razu wezbrał we mnie gniew. 
- To nie powinno cię interesować, Bieber – oznajmiłam i próbowałam się wyrwać z jego silnego uścisku, co niestety na nic się nie zdało.
Justin szybkim ruchem odwrócił mnie twarzą w swoją stronę. 
- Otwórz drzwi – rozkazał zimnym tonem. Mogłam dostrzec w jego oczach niebezpieczne iskierki. Kurde, był strasznie wkurzony…
Wyrwałam się mu i szybko otworzyłam moje mieszkanie. Chłopak nie czekał długo tylko wparował do niego przede mną. Pieprzony dżentelmen. Taa… chyba tylko w piosenkach i teledyskach… Kolejny raz przewróciłam oczami i sama weszłam do środka, zamykając za sobą drzwi wejściowe. Zdjęłam buty i kurtkę w przedpokoju, a następnie udałam się w stronę salonu. Bieber siedział na mojej sofie i właśnie odpalał skręta. Zagotowało się we mnie.
- Czyś ty oszalał?! – wrzasnęłam i podbiegłam do niego, wyrywając mu ‘zioło’. – Nie będziesz palił tego gówna w moim domu.
- Bo co? – zapytał i wstał, górując nade mną. W tej chwili poczułam się bardzo niepewnie. Nie wiedziałam co mam mu odpowiedzieć. – Tak myślałem – parsknął i zabrał mi swoją własność. Zmrużyłam oczy kiedy wkładał skręta do ust i podpalił go czerwoną zapalniczką, którą przed chwilą wyjął ze swoich spodni. Mocno się zaciągnął ( co wyglądało, o zgrozo! Cholernie seksownie) i wypuścił dym praktycznie prosto w moją twarz. Z miną, która ukazywała moje skrajne niezadowolenie i zdegustowanie, odgoniłam od siebie ten śmierdzący dym.
- Opanuj się – warknęłam i podeszłam do okna, a następnie otworzyłam je na szerz. Odwróciłam się w stronę mojego niechcianego gościa. – Czego chcesz? – zapytałam i założyłam ręce na piersi, patrząc na niego sceptycznie. Chłopak ponownie usiadł na kanapie.
Justin rzucił na mnie okiem z rozbawieniem i ponownie się zaciągnął. Wypuścił z ust tzw. kółeczka z dymu i spojrzał na mnie. – Czego chcę? – zapytał z chytrym uśmieszkiem. – Dobrze wiesz czego skarbie. A jeśli nie to już ci mówię. Chcę ciebie. Teraz, zaraz. Chociaż najpierw muszę cię chyba ukarać, za to , że całowałaś się z jakimś fagasem, a ja już wspominałem ci, że należysz tylko do mnie. A ja się nie dzielę moją własnością.
Popatrzyłam na niego z niedowierzaniem w oczach. Czy on sobie, kurwa żartuje?! 
- Myślisz, że jestem jakąś dziwką ? – wykrzyknęłam. 
- Czy ja to powiedziałem? – Uśmiechnął się do mnie z pewnością siebie. – Dziwką trzeba płacić, a ja mam cię za free – oznajmił.
W tym momencie moja szczęka opadła. Nie wierzyłam, w to co usłyszałam. Co za głupi i chamski kutas! W mojej głowie pojawiło się tysiąc myśli. Spuściłam wzrok, a więc on tak o mnie myśli. Jak o jakiejś seksualnej własności. Nic nie wartej rzeczy...
- Wyjdź stąd – powiedziałam cichym głosem.
Justin wstał i podszedł do mnie. Wyrzucił skręta przez okno i złapał mnie za biodra.
Próbowałam się mu jakoś wyrwać, ale on mocno do mnie przywarł.
- Kochanie, nie gniewaj się – wyszeptał mi do ucha. – To był tylko żart, skarbie.
Popatrzyłam na niego i już miałam mu powiedzieć, żeby wypierdalał stąd i nigdy nie wracał, ale on standardowo, aby mnie uciszyć przycisnął swoje usta do moich. To był gwałtowny i przepełniony namiętnością pocałunek. A ja… znów nie potrafiłam się mu oprzeć. 
_____________________________________________________________________

Widziałyście ?! <3<3!!!!! <3333 Ja. CHCĘ. TEN. KLUCZYK!!!! 
ok nieważne xD
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze to naprawdę miłe. Martwi mnie to, że z rozdziału na rozdział jest ich coraz mniej i często myślę o tym czy nie zakończyć tego opowiadania na 10 rozdziale... Ja naprawdę bardzo się dla was staram, ale widocznie nie podoba wam się to co piszę czy coś... eh nieważne. 
Trzymajcie się ciepło :)
Bootylicious 

19 komentarzy:

  1. ja kocham to czytać! rozdział jest super i tyle w nim się dzieję, omomo*.* Bieber ogarnij się, co on wg odpierdziela?! grrrrr. love i do następnego! ♥ xoxo

    OdpowiedzUsuń
  2. Super piszesz! :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietny rodzial!

    OdpowiedzUsuń
  4. Nie kończ! Jest genialne! ;D

    OdpowiedzUsuń
  5. Jak skończysz to na 10 rozdziale to cię zabije.
    Rozdział świetny :P

    OdpowiedzUsuń
  6. To.Opowiadanie.Jest.Kurwa.Tak.Cholernie.Dobre.Że.No.Nie.Wiem.Ale.WWiem.Że.Masz.Ogromny.Talent.Dziewczyno.
    zrozumiałaś? i jak mi skończysz na 10 rozdziale, to znajdę cię i nakopie ci w tyłek, serio! grr.. hshs :)
    BOŻE FILMIK JEST CUUDOWNY, TEŻ CHCĘ TEN KLUCZYK.....albo przynajmniej tego Justina na końcu filmiku, obok siebie w łóżku..mmm..ten jego wzrok, uśmiech jak jakieś głodne zwierze, które ma ochotę się na ciebie rzucić. Hahahhaha co? xddd mmm..

    http://love-is-hard-baby.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Trolololo niie slucham, nie mam talentu nieee... Co do filmiku : SIOSTRO BELEB ERKO ! Spojrzeniie Justina na końcu zrywa majtki ! On jest taki hdnjkfdjncdk . To głodne zwierze mnie rozwaliło hihihi. Ide złożyć w całość mózg. Wesołej niedzieli.

      Usuń
    2. Trololol, już cię namierzam.. masz, masz sialala.
      Haahahhahahhahahahahhaha, jest baaardzo wesoła po obejrzeniu tego, tego jakże pięknego i *nie ważne,+18, tututu nic, nic* filmiku.
      ahahaha <3

      Usuń
  7. Rozdział idealny,proszę nie kończ opowiadania!

    OdpowiedzUsuń
  8. Pisz dalej świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  9. nienienie, nie mozesz zawiesic, blagaaam

    OdpowiedzUsuń
  10. IDEOLO ROZDZIAL, POZDRAWIAM

    OdpowiedzUsuń
  11. Matko w jeden dzień musiałam przeczytać wszystkie rozdziały bo tak strasznie mnie wciągnęło ;) Proszę nie kończ tego opowiadanie pisz dalej bo jesteś w ty na serio genialna ;)
    Ale fajnie jakby Justin w końcu zrozumiał że się tak dziewczyny nie traktuje i mam nadzieję że się zmieni.
    Z drugiej strony to takie seksowne że on taki nie dobry jest hah ;D
    Czekam na następny!!!!!!!!!

    OdpowiedzUsuń
  12. Nie dramatyzuj z komentarzami... Opowiadanie świetne tylko akcja rozwija sie wolno

    OdpowiedzUsuń
  13. Genialny!!! *.*
    nie mogę się doczekać nexta! ,33

    OdpowiedzUsuń
  14. Cudooowne !! <33

    OdpowiedzUsuń
  15. Aleździwienie haha miał rację. Dziwkom się płaci ona daje za darmo. Pory ale w tym opowiadaniu bohaterka jest dziwna. Wbrew pozorom bardziej niż justin(bo nie jeden facet chodzi na dziwki) a ona się dziwi że ją traktuje jak szmate skoro nią jest

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zależy co rozumiesz przez słowo "dziwka" :)
      Każdy ma prawo do własnej oceny.

      Usuń