Obudziłam się o poranku, czując promyki słońca ‘tańczące’ na mojej twarzy. Chciałam przekręcić się na drugi bok i spać dalej, ale niestety nie mogłam wykonać tego manewru, gdyż do mojego boku przyciśnięte było, sądząc po dotyku, męskie ciało. Osobnik trzymał mnie pewnie w swoich ramionach, a na moim odkrytym przedramieniu czułam jego oddech. Delikatnie rozchyliłam powieki i ujrzałam wtulonego we mnie jak w pluszowego misia, Justina. Wydarzenia z wczorajszego dnia szybko znalazły się w moim umyśle. Nie rozumiałam jednak jednego, jak to możliwe, że kładłam się na kanapie, a obudziłam w mojej sypialni? Kątem oka popatrzyłam na Biebera, wiedziałam, że to jego sprawka. Musiał mnie przenieść w nocy, kiedy mocno spałam. Westchnęłam i potrząsnęłam ramieniem chłopaka. Otworzył oczy. Chwilę zajęło mu ogarnięcie sytuacji. Rozejrzał się do wokoło, a po chwili jego wzrok padł na mnie. Uśmiechnął się leniwie i podniósł na swoim łokciu, co sprawiło, że patrzył na mnie z góry. To nienormalne, że wyglądał tak perfekcyjnie i seksownie zaraz po obudzeniu. Kolejny powód dla którego go nienawidzę..
- No hej skarbie, jak się spało ? – zapytał rozbawiony i puścił mi oczko. Kiedyś mu wydrapię te oczy, nich mi puści jeszcze raz to pieprzone „oczko”!!!
- Cudownie – odpowiedziałam z sarkazmem i przewróciłam oczami.
- Wiesz co ci powiem? Nawet rano wyglądasz zajebiście seksownie – oznajmił i usiadł, a następnie przeciągną się przez co wszystkie jego mięśnie napięły się.
Aww... jego tors bez koszulki… na widoku dla mojego głodnego wzroku mmmm i te tatuaże… – pomyślałam i szybko uderzyłam się w myślach w twarz. Zamknij się napalona suko.
- Mógłbyś mi wytłumaczyć, co ja robię w tym łóżku? – zapytałam zirytowana jego zachowaniem i kierunkiem jaki obrały moje niesforne myśli. W sumie nawet bardziej tym drugim…
-Z tego co wiem to leżysz, a przed chwilą spałaś. To twoje łóżko, więc nie widzę w tym nic dziwnego – błysną elokwencją i wyszczerzył swoje idealnie białe i równe zęby. Zamknij usta, bo zaraz pozbędziesz się swojego uzębienia, palancie.
- Dobrze wiesz, o co mi chodzi, więc nie rób z siebie idioty – powiedziałam i przewróciłam oczami. – Pytam serio, kiedy mnie przeniosłeś?
O dziwo spoważniał na moment i przygryzł wargę.
- Obudziłem się w nocy i nie wiedziałem gdzie jestem – zaczął, a ja skinęłam głową by kontynuował. – Później sobie wszystko przypomniałem i zacząłem zastanawiać się gdzie jesteś. Wstałem i poszedłem do kuchni po wodę, trochę mnie suszyło – wyszczerzył się, ale widząc mój sceptyczny wzrok opanował się od głupich komentarzy. – No więc wziąłem tę wodę, poszedłem do salonu, zobaczyłem ciebie, obudziły się we mnie instynkty opiekuńcze, więc cię przeniosłem do sypialni i znów położyłem się spać – opowiedział i podrapał się po głowie.
Westchnęłam zrezygnowana, czyli wiele się nie pomyliłam. Moja wcześniejsza teoria była słuszna, przeniósł mnie gdy spałam.
Przez chwilę między nami panowała nieprzyjemna cisza, której żadne z nas nie wiedziało jak przerwać.
- Umm… - w końcu zaczął Justin. – Skoro już jesteśmy w łóżku to może wiesz… - poruszył brwiami – wykorzystalibyśmy to? – zapytał z chytrym uśmieszkiem i przybliżył się do mnie. Tyl zostało z poważnego Justina..
Dobrze wiedziałam o co mu chodzi i nie zamierzałam tym razem ulec jego urokowi osobistemu.
- Opanuj się erotomanie – ostudziłam jego zapędy i szybko wstałam z łóżka. – Moja gościnność i dobre wychowanie są na wyczerpaniu, więc mnie nie irytuj. Ubieraj się, spadaj do siebie i daj mi spokój – zarządziłam, chociaż to co powiedziałam mijało się z prawdą. NIE CHCIAŁAM spokoju, chciałam JEGO. Wiedziałam jednak, że to bezsensu.
- Skarbie, nie bądź taka oschła i nierób takiej miny, bo dostaniesz zmarszczek – uśmiechnął się wredne.
- A ty zaraz dostaniesz kopa – oznajmiłam mu. – Justin, ja naprawdę nie mam ochoty kłócić czy przegadywać się z tobą od rana, sorry, błąd, nie mam ochoty robić tego nigdy, więc z łaski swojej idź sobie – zarządziłam i odwróciłam się na pięcie, udając się w stronę kuchni.
Justin szybko poszedł za mną, dodam, że w samych szarych bokserkach. Kurde kiedy on zdążył się rozebrać? Przecież kładł się spać w ubraniu… Starałam się nie okazywać jakie wrażenie wywarł na mnie widok jego prawie nagiego ciała, bardzo przyjemny widok….
- Robić czego, skarbie? – zapytał z ironicznym uśmieszkiem, przybliżył się do mnie do granic możliwości i oparł ręce o blat szafki kuchennej, która była za mną. Trzymał mnie w potrzasku. Miał przewagę, cholerną i dobrze o tym wiedział. – Parę dni temu robiliśmy coś razem i wcale nie narzekałaś – uniósł brwi i popatrzył na mnie wyzywająco.
Motyle i inne cholerstwo w moim brzuchu dało o sobie znać. Traciłam zdolność myślenia kiedy on był tak blisko. Nie mogłam jednak tym razem się mu poddać. Muszę go raz na zawsze wyrzucić ze swojego życia, bo później będzie jeszcze gorzej. Wzięłam drżący oddech, czując w powietrzu jego zapach, tak seksowny, że samo przebywanie w jego pobliżu rozpalało zmysły.
- Justin, to co zdarzyło się ostatnio było błędem – zaczęłam i położyłam ręce na jego klatce piersiowej w celu odepchnięcia go od siebie. Zrobił krok w tył, ale nadal stał niebezpiecznie blisko mojego ciała. Patrzył prosto w moje oczy, a po chwili pokręcił głową rozbawiony.
- Jakoś wtedy tak nie uważałaś – powiedział niebezpiecznie cicho.
- Byłam zaskoczona i dałam się ponieść. Dobrze wiesz, że ta sytuacja nie powinna mieć nigdy miejsca – broniłam się. – Poza tym nie wiem o co ci chodzi. Chciałeś mnie przelecieć. Więc mnie przeleciałeś. Powinieneś być zadowolony i dać mi spokój, a nie przychodzić nawalony w środku nocy i się kurde awanturować.
- Myślisz, że to koniec ? – zapytał i przechylił lekko głowę w jedną stronę. – Seks z tobą jest bardzo przyjemny. Twoje ciało jest perfekcyjne. Nie zamierzam odbierać sobie przyjemności i rezygnować z naszej wspólnej zabawy, skarbie – oznajmił. – Wczoraj potrzebowałem trochę towarzystwa, więc przyszedłem do ciebie. Zacznij się przyzwyczajać. Ja nie zrezygnuję.
- Z czego ty chcesz rezygnować? – Popatrzyłam na niego jak na wariata. – To tylko seks.
- Oczywiście, że tylko seks, ale za to jaki… Bardzo mi się podoba to co widzę, tobie też, więc możemy zawrzeć układ. – Spojrzał mi prosto w oczy. – Tylko seks. Kiedy mam ochotę przychodzę do ciebie. Ty masz orgazm, ja mam orgazm i wszyscy są zadowoleni.
Wytrzeszczyłam oczy. Czy on mi właśnie zaproponował jakiś seks-układ, bo ja chyba się przesłyszałam… Już kiedyś mi o tym wspominał, ale myślałam, że żartował czy coś… Ten facet jest oderwany od rzeczywistości. Co mu chodzi po głowie? On liczy na to, że się zgodzę? Pff… po moim trupie. Jednak świadomość, że mogłabym go już więcej nie spotkać jakoś nie napawała mnie szczęściem, wręcz przeciwnie – pragnęłam jego bliskości. Ten układ jednak był zbyt destrukcyjny, a ja byłam tego aż nadto świadoma.
- Ty nie wiesz co mówisz – zaczęłam i pokręciłam głową. – Nie jestem jakąś dziwką, na której możesz rozładować swoje napięcie seksualne.
-Oj niunia, nie używaj takich ostrych słów, oczywiście, że nie jesteś dziwką. Ja będę twoim jedynym partnerem seksualnym. Twoje ciało będzie należało do mnie – wyszeptał i zbliżył się do mnie z jednoznacznym spojrzeniem.
Zrobiło mi się niemożliwie gorąco, czułam jak między nami pryskają zahamowania.
- Justin nie rób tego – zdołałam tylko wykrztusić.
On jednak nie przejął się moim sprzeciwem. Złapał mnie władczym gestem za biodra i podniósł do góry, sadzając na blacie kuchennym. Nie dał mi czasu na jakikolwiek ruch i po prostu pocałował mnie. Nasze usta poruszały się w idealnej synchronizacji. W moim podbrzuszu obudziło się pożądanie nad którym nie miałam żadnej władzy. Moje ciało poddawało się mu. Ostatkiem sił próbowałam się przeciwstawić, ale niestety nie potrafiłam.
Justin zaczął wędrować swoimi rękoma po moim ciele, podczas gdy jego język próbował dostać się do moich ust. Opierałam się mu tak długo jak zdołałam. Mój ostatni mur przyzwoitości runął kiedy złapał mnie mocno za tyłek i ścisnął. Jęknęłam mimowolnie i rozchyliłam usta, co on bezczelnie wykorzystał. Wsunął swój wyćwiczony język i zaczął nim masować moje podniebienie. Nasze języki zaczęły z góry przegraną przeze mnie walkę o dominację. Moja klatka piersiowa poruszała się w nienaturalnym rytmie. Już nie potrafiłam dłużej się opierać. W końcu wsunęłam swoje palce w jego włosy. Justin zszedł swoimi ustami najpierw na mój podbródek, a następnie na szyję. Zaczął ssać, lizać i podgryzać moją cholernie wrażliwą skórę. Czułam jak bardzo jestem podniecona.
- Pachniesz tak zajebiście…-wymruczał Justin i potarł nosem moją szyję. Zaczął ściągać moją koszulkę, a ja po prostu mu na to pozwoliłam. Jesteś taką idiotką – powtarzała moja podświadomość, ale zignorowałam ją. Nie mogłam teraz zrezygnować, nawet nie chciałam….
Po chwili siedziałam już bez koszulki, a Justin zajął się moim dekoltem. Nie miałam na sobie stanika, co chłopak przyjął z aprobatą. Czułam przyjemne ciepło kiedy zaczął całować moją pierś omijając jednak twardy do granic możliwości sutek. Moje ręce powędrowały na jego plecy, zaczęłam delikatnie go po nich drapać.
Chyba Justin nie miał ochoty na długą grę wstępną, bo po chwili zaczął zdejmować ze mnie spodenki. Siedziałam na blacie kuchennym w samych skąpych figach zdana całkowicie na jego łaskę. Justin nie zamierzał dłużej czekać i jednym zdecydowanym ruchem zdarł ze mnie majtki, przecierając mi przez to wrażliwą skórę. Przygryzłam wargę z wyczekiwaniem. Oczy Justina były strasznie ciemne, widziałam w nich ogromne, niemal zwierzęce podniecenie. Chłopak szybko ściągnął z siebie bokserki i już po chwili był we mnie. Moje plecy wygięły się w łuk, a ręce znalazły drogę do jego bioder, w które z całej siły wbiłam swoje paznokcie. Justin syknął i zaczął się we mnie poruszać. Szybko, wściekle, ale cholernie precyzyjnie. Jego ręce trzymały moje pośladki. Lekko podniósł mnie do góry i jeszcze bardziej nakierował na swojego bezlitosnego, twardego jak stal penisa.
Jęczałam bezwstydnie, czerpiąc niesamowitą przyjemność z jego zajebiście precyzyjnych ruchów.
- O tak skarbie… - Justin wysapał. – Jesteś taka ciasna.. ooo… tak zaciśnij się bardziej – prosił.
Wykonałam jego polecenie i zostałam nagrodzona jego cholernie seksownym warknięciem.
Właśnie pieprzyłam się z zajebiście przystojnym facetem, którego ledwo znałam na moim blacie kuchennym i wiecie co? Zupełnie mi to nie przeszkadzało.
Wbijałam palce w jego nieustępliwe biodra, a Justin przysunął swoją twarz do mojej i mocno mnie pocałował. Przeniosłam ręce na jego szyję i przycisnęłam go bardziej do siebie. Oderwałam się od jego ust i szybko przeniosłam na szyję. Justin odchylił się do tyłu dając mi lepszy dostęp, a ja mocno się do niego przyssałam. Chłopak warknął i przyśpieszył swoje ruchy. Byłam już bardzo blisko spełnienia i sądząc po pulsowaniu jego członka – on również.
Justin przeniósł jedną ze swoich rąk z mojej pupy na łechtaczkę i zaczął ją pocierać miarowo i w rytm ruchu jego bioder. Czując jak zakreśla precyzyjne kółeczka na moim wyjątkowo wrażliwym splocie nerwowym dosłownie wariowałam. Jęczałam bezwstydnie, poruszając biodrami, by być bliżej jego gorącego ciała.
- Dojdź dla mnie – zarządził Justin i wpił się w moją szyję. Praktycznie natychmiast zrobiłam to o co prosił. W moim ciele wybuchły miliony fajerwerków jak w sylwestra. Moje ciało wyginało się we wszystkie strony, a ja odruchowo wbiłam zęby w skórę na jego ramieniu. To wystarczyło by i on zaczął dochodzić. Poczułam jak doznaje spełnienia głęboko we mnie. Na naszych ciałach widać było kropelki potu i oboje ciężko oddychaliśmy. Podniosłam głowę i popatrzyłam na niego. Przez moment na jego twarzy widniała typowo męska duma, po chwili jednak szeroko rozszerzył źrenice jakby był w szoku.
- Kurwa – wyszeptał i pobladł. – Nie założyłem gumki – oznajmił i szybko się ze mnie wysunął.
Delikatnie się skrzywiłam przez jego niedelikatny ruch. Zeskoczyłam z blatu i przewróciłam oczami patrząc na niego jak na idiotę, którym w sumie był.
- Czy ty serio jesteś taki głupi czy tylko udajesz? – zapytałam go zirytowana. – Może jestem naiwna i uległa, ale nie jestem idiotką – oznajmiłam.
Popatrzył na mnie z pytaniem w oczach.
- Myślisz, że uprawiałabym seks bez zabezpieczenia? – Zobaczyłam zdziwienie w jego oczach. – To chyba oczywiste, że stosuję jakąś antykoncepcję – oświeciłam go i pacnęłam lekko dłonią w czoło.
Justin popatrzył na mnie i z ulgą wypuścił powietrze.
- Jezu, chwała Bogu – powiedział. – Już myślałem, że muszę zapierdalać do jakiegoś ginekologa po tabletkę PO czy jakieś inne gówno.
Przewróciłam oczami i wyminęłam go paradując bez ubrania. Marzyłam o prysznicu. Gorącym, długim prysznicu, który zmyłby ze mnie rodzące się w środku poczucie winy.
- Gdzie idziesz skarbie? – zapytał Justin i ruszył za mną. Czułam jego świdrujący wzrok na moich nieosłoniętych żadnym materiałem pośladkach.
- Pod prysznic – odpowiedziałam po prostu.
- Masz ochotę na drugą rundę, prawda kochanie? Taka z ciebie niegrzeczna kocica.. – Zaśmiał się za moimi plecami. – Lubię seks pod prysznicem.
Odwróciłam głowę w jego kierunku i popatrzyłam mu w oczy. Czułam się strasznie skrępowana swoją i jego nagością, ale starałam się tak bardzo tego nie okazywać.
- Szczerze Justin? Nie. Nie mam ochoty na żadną drugą rundę – powiedziałam pewnie i szybko weszłam do łazienki zamykając za sobą drzwi na klucz zanim ten idiota wszedłby tu za mną. – Kiedy skończę prysznic ciebie ma nie być w moim mieszkaniu – krzyknęłam przez drzwi i weszłam do kabiny.
Usłyszałam jego śmiech. – Jak sobie życzysz księżniczko – powiedział i znów się zaśmiał.
Zirytowana odkręciłam najbardziej gorącą wodę jaką mogłam znieść i weszłam pod jej strumienie z trudem hamując wściekłość. Znów prawiłam sobie kazania. Nie mogłam uwierzyć, że po raz kolejny okazałam się taką napaloną i nie potrafiącą się kontrolować kretynką. Powinnam dostać medal, albo jakieś inne gówno za mój idiotyzm. Po skończeniu prysznica owinęłam się w ręcznik i niepewnie wyjrzałam przez drzwi. Teren był czysty. Justin, chyba po raz pierwszy wykonał moje polecenie i po prostu sobie poszedł. Byłam mu za to wdzięczna – nie wiem jak mogłabym spojrzeć mu w oczy.
Szybko ubrałam się w pierwsze lepsze ciuchy, a następnie udałam się do kuchni i z zamrażalnika wyjęłam wielkie pudło lodów waniliowych. Rozsiadłam się na kanapie i włączyłam jakiś beznadziejny film. Nie oglądałam go jednak. Skupiona byłam na opłakiwaniu mojego marnego losu i tego jak mogłam być taką łatwą idiotką. Nawet prysznic nie zmył ze mnie brudu, który na sobie czułam. Pewnie wyglądałam jak kupa nieszczęścia, w rozciągniętym dresie i z kubłem lodów, ale w tej chwili to nie miało dla mnie żadnego znaczenia. Jestem zwykłą dziwką. Najgorsze w tym wszystkim jest jednak to, że tęskniłam za jego ironicznym uśmiechem i pewnym siebie wzrokiem. Ten facet to moje przekleństwo.
_______________________________________
Jest nowy xD
Emm... nie wiem co mogłabym napisać... dziękuję za wszystkie wejścia i komentarze :)
Możecie zostawiać swoje blogi w odpowiedniej zakładce - bardzo chętnie zajrzę :)
Informuję o nowych rozdziałach na tt .
Jeśli macie jakieś pytania zapraszam na ask.fm (link w zakładkach)
Mam pytanie, chcielibyście zdjęcia/gify innych bohaterów? Jeśli tak to napiszcie mi jak sobie ich wyobrażacie xD
Do następnego (w sobotę)
Booty
PS. Za błędy/ literówki przepraszam!
Vanessa I justin genialnie by pasowali do tego opowiadania jak jest na obrazku <33 Rozdział jak zawsze genialny już nie moge sie doczekać następnego ale matkoo czekac do soboty minie mi w męczarniach haha :)
OdpowiedzUsuńJezu cudowne ^^
OdpowiedzUsuńŚwieeetny na prawde :)
OdpowiedzUsuńjej super! Świetnie piszesz.
OdpowiedzUsuńJa mam nadzieje ,że ich znajomość nie bedzie opierała się tylko na jednym a będa spotykać się ze sobą,oglądać filmy,bawić się razem :) Mam nadzieje że Justin okaże się fajnym facetem i zmieni się przy niej. Przepraszam,ale ja mam taką wizje opowiadania :) Ale co nie napiszesz i tak będę czytać.
cuudowny rozdział ♥
OdpowiedzUsuńBoooooże, uwielbiam to opowiadanie! Masz ogromny talent dziewczyno i dziękuje ci, że zostawiłaś linka na tego bloga, u mnie! Serio, dzięki :) Czekam na następny.
OdpowiedzUsuń_________________
http://love-is-hard-baby.blogspot.com/
Genialny rozdział! *.*
OdpowiedzUsuńKocham to! <33
Czy tylko ja widzę w bohaterce dziwke i
OdpowiedzUsuń