wtorek, 23 września 2014

Rozdział XXVI "Może będzie dobrze? "

Stałam przed lustrem dokonując ostatnich poprawek w moim makijażu, kiedy poczułam dłonie oplatające mnie w tali.

-Świetnie wyglądasz - powiedział Justin i pocałował mnie w skroń, co było tak urocze, że mały uśmiech mimowolnie wkradł się na moje usta. Popatrzyłam w lustro i wewnętrznie westchnęłam. To może nieskromne, ale cholera, wyglądaliśmy tak dobrze…

Wreszcie nadszedł TEN dzień. Miałam poznać znajomych Justina i spędzić z nimi ostatni dzień roku. Byłam zdenerwowana, to oczywiste, bo co jeśli mnie nie polubią i będę się czuła jak wyrzutek? Nasz układ nie obejmował pokazywania się razem na jakiś imprezach, więc dlaczego to tak nagle się zmieniło? Dlaczego Justin, tak nagle chciał, abym poznała jego znajomych? Nie znałam odpowiedzi na te pytania i nawet nie miałam ochoty o tym teraz myśleć, bo mogłaby rozboleć mnie głowa.

-Mam coś dla ciebie - usłyszałam, a chwilę potem miałam już na szyi srebrny łańcuszek z zawieszką. Złapałam za podarunek i zaskoczona odwróciłam się do Justina.
Chłopak uparł się, że kupi mi sukienkę na sylwestra, chociaż stanowczo odmawiałam, a teraz to. Dlaczego on daje mi prezenty? Mówiłam mu, że nie czuję się z tym komfortowo.

-Co to jest Justin? - zapytałam zdezorientowana i spojrzałam na niego w odbiciu lustra. Jak zawsze prezentował się wspaniale. Jego niby niedbały i ‘gangsterski’ styl bardzo mnie ruszał.  
Chłopak popatrzył na mnie bez emocji i wzruszył ramionami. - Jak to co? Łańcuszek - powiedział jak gdyby  nigdy nic i wtulił głowę w moją szyję. Zauważyłam, że lubił to robić, kiedy tylko miał okazję to przylepiał się do mojej szyi, drażniąc swoim gorącym oddechem moją skórę.
Po moich plecach przeszedł niekontrolowany dreszcz, ale nie zwróciłam na niego uwagi i nie dałam się rozproszyć. Nie wtedy kiedy mieliśmy coś sobie wyjaśnić.

-Wiem, że to łańcuszek, Jay - odpowiedziałam zirytowana. - Pytam, dlaczego mi go dajesz?
Chłopak przewrócił oczami i odsunął się ode mnie.
-Cholera, Claire, daje ci go, bo chcę, okej? - oznajmił i przeczesał swoje świeżo ułożone włosy w nerwowym geście.  To był jeden z jego odruchów. W razie zdenerwowania czochrał swoje włosy, przygryzał wargę, albo ewentualnie wrzeszczał – wszystko zależało od sytuacji i jego wyjściowego humoru.
Teraz jednak nie interesował mnie jego humor i samopoczucie. Wzięłam głęboki wdech starając się nie wybuchnąć.

-Nie jest 'okej', Justin. Mówiłam ci, że to nieodpowiednie. Czuję się jak dziwka! - krzyknęłam i schowałam twarz w dłoniach. Hahaha jesteś nią rzuciła zadowolona podświadomość, a ja nawet nie zaprotestowałam. Nie mogłam okłamywać samej siebie, kiedy miałam rację.

-Nawet tak nie mów, Claire - warknął Justin, a ja podniosłam na niego wzrok. Stał pod ścianą ze spojrzeniem wbitym w moją twarz. Zaczął się denerwować, co nie było dobrą wróżbą, ale ja nie zamierzałam się poddawać. Musieliśmy ustalić na jakich warunkach istnieje nasza relacja.
-Justin, mamy jakiś tam układ, który obejmuje seks, a ty kupujesz mi cholerne prezenty. Czuję się jakbyś  mi za niego płacił! - ponownie podniosłam głos i poczułam jak łzy kumulują się pod moimi powiekami, ale nie pozwoliłam im wypłynąć. Nie tym razem. Musiałam być silna i wreszcie to wyjaśnić. Właśnie dziś – ostatniego dnia roku.
Chłopak potarł dłonią czoło i westchnął.

-Claire, przepraszam. Kurwa, nie chciałem żebyś tak się czuła - wyszeptał i podszedł do mnie. - Przecież wiesz, że jesteś dla mnie ważna - oznajmił złamanym głosem, jakby to co przed chwilą powiedział sprawiło mu trudność.
Moje serce zaczęło bić w nienaturalnym tempie. Czy on naprawdę przed chwilą to powiedział?

-Jestem dla ciebie ważna? - zapytałam cicho, bojąc się, że źle usłyszałam, albo, że to tylko sen i zaraz się obudzę.
Justin podniósł głowę i popatrzył na mnie badawczo. - Myślałem, że to oczywiste - oznajmił i odwrócił mnie do siebie. Pokręciłam głową niczego nie rozumiejąc.

-Co jest między nami, Justin? Dezorientujesz mnie! - powiedziałam nieco głośniej niż zamierzałam.
Chłopak milczał, a ja wzięłam głęboki wdech. Między nami zapanowała cisza i już myślałam, że na tym zakończymy naszą rozmowę.

- Chcę żeby było coś więcej - wypalił w końcu Justin, zupełnie mnie zaskakując.
Nie wiedziałam co mam o tym myśleć, kiedy rzucił mi taką podkręconą piłkę! Coś więcej? Kurwa!
-Ale mówiłeś... - plątałam się w słowach.
-Wiem co mówiłem, ale zmieniłem zdanie - przerwał mi i wziął głęboki wdech- Chcę żeby między nami było coś więcej niż tylko seks - oznajmił pewnym głosem.
-Co masz na myśli? - zapytałam głupio, ale musiałam wiedzieć na czym stoję.
-Nie wiem, cholera - zaczął i pokręcił głową. - Chcę spędzać z tobą czas, wychodzić na imprezy, do kina i cholera nie wiem gdzie, ale po prostu chce mieć cię blisko! - krzyknął i zaczął chodzić w tę i z powrotem po pokoju.

Zaskoczona otworzyłam usta i patrzyłam jak chłopak nerwowym gestem przeczesuje włosy.  Nie spodziewałam się takiej szczerości z jego strony. Westchnęłam i spuściłam wzrok na podłogę.
Przez chwilę między nami panowała cisza, którą w końcu zdecydowałam się przerwać.

-Co się tak nagle zmieniło? - zapytałam szeptem i spojrzałam na niego. Chłopak odwrócił się w moją stronę.
-Boże, Claire, nie pytaj mnie o takie rzeczy! Po prostu czuję, że może być między nami coś więcej. Nie wiem co się zmieniło. Lubię cię, mówiłem już - powiedział i popatrzył na mnie, czekając na jakąś reakcję.
Przygryzłam wargę i przymknęłam oczy, próbując jakoś to ogarnąć. Jeszcze niedawno liczył się dla niego tylko seks, a teraz chce spędzać ze mną każdą chwilę. Z jednej strony bardzo mi to pochlebiało, ale z drugiej cały czas moja podświadomość szukała w tym jakiegoś podstępu, który miał mnie jeszcze bardziej zranić.

-To jest popieprzone - wyszeptałam wreszcie chowając twarz w dłoniach. Nie mogłam zrozumieć co do cholery się działo? Skąd ta nagła zmiana zdania?  W co on do cholery gra? To jakiś chwyt marketingowy?
-Kochanie, proszę - zaczął Justin, a ja mimowolnie parsknęłam śmiechem - te czułe słówka zupełnie do niego nie pasowały.
Chłopak niepewnie przytulił mnie do siebie, a ja schowałam twarz w jego szyi. Tak, wreszcie czułam, że jestem na swoim miejscu, z nim.

- Chcę zacząć jeszcze raz. Jak normalna para - oznajmił cicho i wziął moją twarz w swoje dłonie. - Oczywiście nie będzie łatwo. Paparazzi nadal za mną łażą, szalone fanki pewnie będą cię hejtować i musisz to zaakceptować jeśli chcesz żeby nasz związek wszedł na wyższy poziom - skończył swoją przemowę dotykając dłonią mojej twarzy. - To zależy od ciebie.

Przymknęła m powieki czując jak bardzo jestem wyprana z energii. Niby wreszcie stało się to o czym skrycie marzyłam, ale czy to nie jest tylko złudna nadzieja, albo idealnie zaplanowane zagranie z jego strony? Normalna para, to brzmiało śmiesznie. My nigdy nie moglibyśmy być normalną parą – więcej niż połowę czasu, który spędzamy razem, kłócimy się, a drugą połowa zarezerwowana jest na seks. Co w tym normalnego?

-Nie wiem czy to zadziała – powiedziałam szeptem okrutną prawdę, czując jak robi mi się słabo. Chciałam być z nim, to oczywiste, ale czy byłam na to gotowa? Czy on był gotowy dać mi związek, którego pragnę?

Justin popatrzył na mnie oskarżycielskim wzrokiem. – To tobie od początku nie podobał się układ oparty na seksie, a teraz kiedy chce to zmienić masz jakieś pretensje! – oznajmił podniesionym głosem robiąc kilka kroków do tyłu.

-Justin, dobrze wiesz, że to nie tak. Proszę, zostawmy tę rozmowę na jutro. Mieliśmy iść do twoich znajomych. – Próbowałam załagodzić sytuację.  Podeszłam do chłopaka i położyłam rękę na jego ramieniu. Widziałam jak wiele go kosztuje próba uspokojenia się i przystania na moje warunki. Bo czego jak czego, ale kompromisu to Justin nienawidził.


-Dobra, chodźmy – w końcu oznajmił i złapał mnie za rękę, czym zupełnie mnie zaskoczył. Ten niby zwyczajny gest, sprawił, że zapaliła się we mnie iskierka nadziei. Może będzie dobrze? 

___________________________________________________________________________
Głupio mi, że po tak długim czasie przychodzę z tak krótkim rozdziałem, ale jak widzicie jest on przełomowy. Chciałam opisać tu jeszcze scenę z sylwestra, ale stwierdziłam, że nie będę Was trzymać w niepewności. W weekend się za to wezmę. Nie wiem kiedy kolejny, to wszystko zależy od komentarzy. Wierzcie lub nie, ale one naprawdę motywują. Kiedy widzę, że poświęcacie te kilka sekund na napisanie kilku słów, łatwiej mi usiąść przed komputerem na te 3-4 godziny i napisać rozdział. Bardzo chętnie poczytam wasze propozycje co do kolejnych rozdziałów, muszę zapełnić lukę, którą mam! xD 
Dziękuję za wejścia i komentarze. Kocham Was:)