sobota, 19 października 2013

PROLOG

Pierwszy rok studiów miał być wspaniałym czasem. Maleńkie, ale własne mieszkanie na obrzeżach Los Angeles, zdobywanie wiedzy, nowi znajomi, usamodzielnienie się, być może znalezienie jakiejś pracy dorywczej. Tak, to cudowny czas. Pewnie dla mnie też byłby taki ‘super’ gdybym nie poznała JEGO. Połączyło nas nieposkromione pożądanie. Nasze spotkanie było czystym przypadkiem. W ramach rekonesansu wybrałam się do okolicznego klubu, który jak się okazało, cieszył się całkiem dużym prestiżem. Miałam wielkie szczęście, że udało mi się do niego w ogóle dostać bez znajomości kogoś z ochrony czy kierownictwa. To miejsce w stylu VIP club – tylko dla starannie wyselekcjonowanej elity. Oczywiście czasem zdarzają się wyjątki, a w tym przypadku byłam to ja - szara, niczym nie wyróżniająca się osóbka. Nie wiem dlaczego wpuszczono akurat mnie do środka. Może dlatego, że nie wrzeszczałam jak opętana i nie przepychałam się? Do dziś tego nie rozumiem…. To jednak nie jest ważne w tym momencie. Istotne jest to, że przez wejście do tego klubu zmieniło się całe moje, dotychczas starannie zaplanowane, przekalkulowane, spokojne i stateczne życie. Czasem zastanawiam się czy nie lepiej było wtedy zostać w domu i poczytać jakąś dobrą książkę… Chyba nigdy nie znajdę satysfakcjonującej mnie odpowiedzi na to pytanie...

2 komentarze: