niedziela, 18 maja 2014

Rozdział XVIII "...hektolitry alkoholu..."

Jak w każdy weekend przed H&F obecne były tłumy. Całe gromady młodych i niemających co robić w domu nastolatków i młodych dorosłych starało się dostać do wejścia. Ludzie tłoczyli się przy bramce, popychani do przodu przez innych, byleby tylko zaznać trochę luksusu i pobawić się w towarzystwie śmietanki towarzyskiej Miasta Aniołów. Poczuć się jak ktoś ważny i ceniony. To przypominało mi trochę ucztę u Zeusa na górze Olimp. Zwykli śmiertelnicy marzyli o tym, by móc spędzić czas z bogami, napić się ambrozji i prowadzić złudnie idealne życie. Jakie to komiczne. Kolejny raz oceniałam innych, a sama robiłam to samo. Sama chciałam poczuć się jak ktoś wyjątkowy.

Czułam jak Justin łapie mnie za rękę i ciągnie w przeciwnym kierunku – prosto do tylnego wejścia. Czułam się trochę jak VIP, chociaż podświadomie wiedziałam, że tu nie pasuje. Moim życiem była nauka, ciche wieczory z dobrą książką i na wpół ostygłą kawą, a nie głośne imprezy w elitarnym klubie w LA. Wiedziałam, że jednym z powodów mojej wewnętrznej zmiany jest ciągnący mnie za rękę, chłopak.  Cały czas po głowie chodziły mi jego słowa. Przyjaciele z korzyściami. To brzmi dziwnie. Chociaż Justin jest irytującym, pyszałkowatym gnojkiem to lubię go. Dobra może coś więcej niż lubię…Słowo ‘przyjaciele’ to jedyne co podoba mi się w tym układzie… Ha! Ktoś tu kłamie! – krzyknęła podświadomość, a ja dałam jej w twarz. Dobra lubię też nasze wspólne ‘korzyści’.

Umówiliśmy się z Justinem że się zastanowię i dam mu odpowiedź po imprezie. W klubie miał trzymać się ode mnie z daleka, ale obiecał, że odwiezie mnie do domu. Co równało się z tym, że tego wieczoru nie może pić, ani ćpać. Byłam wręcz wzruszona, że jest gotowy tak się dla mnie poświęcić i nie imprezować tak jak zawsze. To chyba znaczyło, że zależy mu na tym układzie..
-Co tam Bob? – usłyszałam głos Justina, który wyrwał mnie z zamyślenia.
Ochroniarz rzucił tylko krótkie „Cześć dzieciaku” i wpuścił nas do środka. Justin, jak dżentelmen, którym nie jest, puścił mnie przodem. W jego spontanicznym napadzie kultury dostrzegłam niezbyt dżentelmeński cel – chciał mi popatrzeć na tyłek. Odwróciłam się w jego stronę i ha! Patrzył mi na tyłek. Jak ja go znam…

Pokręciłam głową i ruszyłam do bardziej ‘ zamkniętej’ części klubu, którą zazwyczaj zajmował Justin i inni ‘elitarni’ goście. Muzyka nie dudniła tutaj tak bardzo jak na głównej sali, więc można było normalnie rozmawiać, ale nadal było ją słychać. Ponad to  były tu lustra weneckie, więc każdy z obecnych w tym ‘VIP Roomie’ mógł widzieć co dzieje się na parkiecie obleganym przez tłumy.
Udaliśmy się do jednej z loży, która wedle życzenia Justina była pusta.
-Czyli idziesz do swoich znajomych, tak? – zaczął Justin, a ja przytaknęłam. Byłam już nieźle spóźniona przez te nasze ‘pogaduszki’. – Dobra, to około pierwszej czekaj na mnie na parkingu.
- A jak nie będzie twojego samochodu to mam jechać do domu, tak? – zapytałam by się upewnić. Nigdy nie wiadomo co strzeli do głowy temu chłopakowi. Może zapomni, że miał nie pić, albo weźmie jakąś laskę na jedną noc i o mnie oleje, a ja będę stała na tym parkingu jak idiotka i czekała, aż się łaskawie pojawi…
-Będę na pewno – odpowiedział pewnym głosem i puścił mi oczko. – Dobra, teraz idź do tych swoich dziwnych znajomych, skoro nie chcesz spędzać ze mną czasu. Zaraz przyjdą moi kumple.
- O boże, Justin. Chcę spędzać z tobą czas jako przyjaciele – dałam nacisk na ‘przyjaciele’ – ale moi znajomi byli pierwsi i wcale  nie są dziwni – dokończyłam i wstałam z miejsca by zejść wreszcie na dół.
Justin przewrócił oczami. – Cokolwiek powiesz, kochanie.
Uśmiechnęłam się jak małe dziecko w sklepie ze słodyczami i już miałam wychodzić kiedy chłopak złapał mnie za rękę. Odwróciłam się do niego zaciekawiona.

-Lepiej żebym nie zauważył żadnego frajera obok ciebie, bo nie ręczę za siebie. Pamiętaj o tym, mała – powiedział z błyskiem zaborczości w oczach, a ja poczułam skurcz w brzuchu.
Cholera, jego słowa były gorące. Czyżby był zazdrosny? Ta ‘mała’ na końcu. Hmm….’mała to jest twoja…’, a dobra nie będę kończyć, bo to kłamstwo, bo nie jest mała. Kopnęłam w twarz moją podświadomość by zakończyła swoje, niepokojące dla mojego zdrowia psychicznego, wywody.
– Takie zachowanie działa w dwie strony, skarbie – odpowiedziałam ze słodkim uśmiechem na ustach i puściłam do niego oczko, a następnie udałam się w stronę wyjścia ze ‘strefy VIP’.

***

Znalezienie mojej ‘paczki’ okazało się niezłym wyzwaniem. Musiałam przeciskać się przez spoconych ludzi, którzy bawili się w najlepsze na parkiecie, aby dostać się do loży w której liczyłam znaleźć moich przyjaciół. Nie pomyliłam się. Sean, Lana, Angie, Mike i Alan siedzieli przy jednym ze stolików, śmiejąc się w najlepsze.
-Kogóż moje piękne oczy widzą? – zapytała Lana kiedy tylko podeszłam do ich stolika.
-Nie dość, że nie dawałaś znaku życia przez tyle czasu, to jeszcze się spóźniłaś! – dodała Angie z udaną naganą w głosie i puściła do mnie oczko.
Przewróciłam oczami uśmiechając się.
-Chciałam zrobić wielkie wejście – odpowiedziałam i zajęłam miejsce obok Alana, który właśnie popijał jakiegoś zielonego drinka.
 -No więc opowiadaj co robiłaś w tygodniu, że wytrzymałaś bez naszego doborowego towarzystwa – zarządził Sean i popatrzył na mnie z uśmiechem.
Popatrzyłam na niego z rozbawieniem. – Uczyłam się. Wykładowcy mają jakiegoś świra na punkcie dodatkowych pracy.
Wszyscy przy stoliku zaśmiali się, a ja spojrzałam na nich jak na idiotów. – No co? – zapytałam zdziwiona ich reakcją. To chyba normalne, że przykładam się do nauki.
- Jesteś takim kujonem – powiedziała Lana, a ja przewróciłam oczami i pokazałam jej język.
-Spadaj. Po prostu bardzo zależy mi na mojej edukacji. Nie chcę być od nikogo zależna – próbowałam się bronić, ale moi znajomi kiwali tylko głowami i mówili ‘tak, tak’ próbując się nie roześmiać.
- Czyli jesteś kujonem – skwitował, krótko Mike i puścił mi oczko.

Zrezygnowana pokręciłam głową i postanowiłam tego nie komentować. Może i byłam kujonem, ale co z tego? To chyba nie zbrodnia.
- Okej, koniec tych pogaduszek. Kto co pije? Ja dziś stawiam – zapytał Sean, a wszyscy przy naszym stoliku zaczęli wiwatować.
- Czy to ma coś wspólnego z tym nowym projektem? – zaczęła Lana i poruszyła śmiesznie brwiami patrząc na chłopaka.
-Jaki projekt? – zainteresowałam się. Byłam strasznie ciekawa, co takiego robi Sean w swoim życiu, bo nigdy tak właściwie o nim nie opowiadał.
-Jak wrócę to ci powiem – obiecał chłopak i dał mi pstryczka w nos, a ja sapnęłam z udawanym oburzeniem, chociaż to było słodkie. – To co pijecie.
- Sex on the beach! – wykrzyknęła Angie, a wszyscy popatrzyliśmy na nią ze śmiechem, a ona wzruszyła tylko ramionami i mruknęła pod nosem ‘no co, jest bardzo dobry’.
-Dobra, to ja chcę to samo – powiedziałam.
Kiedy Sean zebrał już nasze ‘ zamówienia’ i razem z Alanem i Mikiem poszli po nasze drinki mogłam wreszcie wyciągnąć od dziewczyn o co chodzi w tym tajemniczym ‘projekcie’ mojego przyjaciela.
-Przecież powiedział ci, że wszystko ci opowie kiedy tylko przyjdzie – zauważyła Lana i wyjęła z torebki komórkę.
Wypięłam jej język i popatrzyłam na Angie. – Czym zajmuje się Sean?
-Nie powiedział ci? – zapytała ze zdziwieniem w głosie. – Jest fotografem i to całkiem niezłym.
-Naprawdę? A co fotografuje? – próbowałam się dowiedzieć.
-Skupia się na krajobrazach z tego co wiem, ale ten nowy projekt ma być jakiś inny – zdradziła mi. –Sama nie wiem dokładnie o co w nim chodzi i czego będzie dotyczył, bo Sean nic nie chciał mówić, dopóki go nie dostanie. Nie chciał zapeszyć czy coś tam.
Pokiwałam głową i uśmiechnęłam się do niej. Sean fotografem. Nigdy bym na to nie wpadła. Prędzej powiedziałabym, że jest modelem czy coś…Bo jest tak fajnie zbudowany i w ogóle…

 Chwile siedziałyśmy w ciszy patrząc na wyginających się w rytm muzyki ludzi.
-Drinki! – krzyknął Sean kiedy razem z chłopakami wrócił z naszym zamówieniem.
Wzięłam od niego kolorową ciecz i uśmiechnęłam się z wdzięcznością.
-Dobra, opowiadaj o co chodzi z tym projektem – zarządziła Lana.
Wszyscy popatrzyliśmy na chłopaka z zainteresowaniem wymalowanym na twarzy.
Sean wziął głęboki oddech. – Okej. Wziąłem udział w konkursie dla fotografów i wygrałem – powiedział, a my wszyscy uśmiechnęliśmy się do niego, a Angie dała znak rękę by kontynuował. – Nagrodą jest wyjazd do Europy! – wykrzyknął, a my wszyscy zaczęliśmy mu gratulować i wiwatować. Sean jednak dał nam znak, abyśmy jeszcze się powstrzymali, bo chce coś dodać.
-To nie wszystko. Mam robić zdjęcia najlepszym europejskim krajobrazom i to wszystko trafi do jakiejś gazety zajmującej się właśnie widokami! Cholera nigdy nie byłem w Europie, a teraz mam tam pracować – oznajmił strasznie podekscytowany.  To było takie urocze. Oczywiste było to, że ta praca sprawia mu wielką przyjemność. Alan wstał i zaczął bić brawo, a my przyłączyliśmy się do niego, na co ludzie obecni blisko naszej loży posyłali nam zdziwione spojrzenia. To nas jednak nie powstrzymało – musieliśmy nagrodzić naszego przyjaciela.

Oczywiście, musieliśmy również, należycie opić jego niebywały sukces. Wlewaliśmy w siebie coraz to więcej alkoholu i bawiliśmy się w najlepsze na parkiecie. Zupełnie zapomniałam o tym, że niedługo mam się spotkać z Justinem. Jego propozycja zupełnie wyleciała mi z głowy. Wywijałam na parkiecie jak nie ja, do tego stopnia, że zaczęły boleć mnie stopy, ale nie przestawałam. Czułam się żywa i pełna energii. No i pijana, ale kto by zwracał na to uwagę?

W pewnym momencie poczułam gorący oddech na moim karku i duże dłonie na biodrach. Odwróciłam się i zobaczyłam, nieźle wstawionego Seana, który szeroko się do mnie uśmiechał.
-Siema – powiedział mi do ucha i przyciągnął bliżej do siebie. Nie protestowałam, przecież to mój przyjaciel.
-Strasznie ci gratuluje jeszcze raz – odpowiedziałam mu z uśmiechem. Byłam pod wielkim wrażeniem, chociaż nigdy nie widziałam jego prac…
-Dzięki, to naprawdę wiele dla mnie znaczy – wyszeptał i popatrzył mi prosto w oczy.

Czułam, że coś jest nie tak kiedy przybliżył swoją twarz do mojej, ale nie reagowałam na ostrzegawcze dzwony, które biły w mojej głowie. Sekundę później usta Seana znalazły się na moich wargach. Myślę, że ze względu na to, że w moich żyłach płynęły hektolitry alkoholu nie odsunęłam się. Powiem więcej, oddałam pocałunek. Kiedy tylko oderwaliśmy się od siebie i spojrzałam przez ramię mojego partnera wiedziałam, że był to zły pomysł, cholera nawet bardzo zły. Na pierwszym stopniu schodów prowadzących do sekcji VIPów stał Justin, a po jego minie wnioskowałam, że nie jest zadowolony zastałym widokiem. Zaciskał pięści, a jego szczęka był zaciśnięta. Powiedziałabym, że wygląda cholernie seksownie, ale kiedy tylko spojrzałam w jego oczy zmieniłam zdanie. Dosłownie widziałam iskry wściekłości w jego spojrzeniu. Mogłam jedynie się modlić, że ochrona w tym klubie jest dobrze wyszkolona i nie da mu mnie zabić.
___________________________________________________________________
Siema. Komentujcie. Nie zabijajcie. Jak macie pytania (np. do bohaterów) to ask wita. Papa kocham was.

21 komentarzy:

  1. o matko boska, asafgadfsafdasfas! *o* jestem ciekawa co wydarzy się dalej! :o dodaj jak najszybciej rozdział, bardzo proszę! :D
    przy okazji zapraszam do mnie na 14. http://you-part-of-me.blogspot.com/
    much love, xx

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak nie dodasz szybko nowego rozdziału spodziewaj się niespodziewanej śmierci.
    Low ja i w ogóle xx

    OdpowiedzUsuń
  3. O Kurde, nie, nie, nie, nie oO co teraz? Aaaaaaaaaaaaaaaaaaa czekam nn :)) xx

    OdpowiedzUsuń
  4. HAHAHA '. Mogłam jedynie się modlić, że ochrona w tym klubie jest dobrze wyszkolona i nie da mu mnie zabić.'
    to laaadnie,czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział boski! ♥ I zgadzam się z ''Lola Hej'' :) Czeeekam z niecierpliwością na kolejny rozdział.. ♥

    OdpowiedzUsuń
  6. idealny!♥ omg Justin jest zazdrosny :O

    OdpowiedzUsuń
  7. Rewelacyjny! *.*
    Ciekawe co będzie dalej ? Już nie mogę się doczekać! *_*
    Kocham to ! <3

    OdpowiedzUsuń
  8. OMG *-* Ciekawa jestem co zrobi. Rozdział boski :) Czekam nn <3
    heartbreaker-justinandmelanie.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. boski to zbrodnia zakonczyc w takim momencie dodaj troche agresji tak taka ja kocham takiego jussa

    OdpowiedzUsuń
  10. BOŻE DODAJ SZYNKO NASTĘPNY!! TO JEST BOSKIE

    OdpowiedzUsuń
  11. Uwielbiam tooooo<3

    OdpowiedzUsuń
  12. jak zawsze świetny :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Jeju tak długo nie było rozdziału... Ale za to jaki teraz on jes boski(rozdział) kocham to i chcę więcej, jestem chciwa na twoje ff, a to jest jeden z 7 grzechów głównych haha tak jutro mam egzamin do bierzmowania XD

    OdpowiedzUsuń
  14. Biedny Sean... zaraz zostanie pobity :( @lolxx15

    OdpowiedzUsuń
  15. O jaaaa świetny blog ;) masz nową fankę.
    Jeśli bd miała czas to wpadnij do mnie nothing-like-us-jilly.blogspot.com

    To dla mnie mega ważne bo dopiero się rozkręcam ;) dziękuje :)

    OdpowiedzUsuń
  16. Kocham to opowiadanie ! <3

    OdpowiedzUsuń
  17. looooooooool ! onie co dalej ale jak ? co? kiedy ? głupi Sean !!!! ahhghhhrrr

    OdpowiedzUsuń