Justin rzucił się na mnie jak dzikie zwierzę rzuca się na swoją ofiarę. Złapał mnie za włosy i odchylił moją głowę do tyłu. Jęknęłam z bólu. Jego druga ręka powędrowała na biodro, w które z całej siły wbił palce.
- To był zły ruch księżniczko – wyszeptał mi złowrogo do ucha.
Jego słowa mnie sparaliżowały. Nie mogłam drgnąć, nie mówiąc już o wydobyciu z siebie głosu. Widząc moje przerażenie Justin tylko się zaśmiał.
– Zawsze jesteś taka wygadana. Taka pewna siebie –zanucił cicho i przesunął palcem po moim policzku. – To bardzo podniecające kiedy mi się tak stawiasz, ale bardziej lubię kiedy jesteś taka przestraszona. Taka pokorna.
Otworzyłam usta próbując zaprotestować, zrobić cokolwiek, ale on przyłożył mi palec do rozdygotanych warg skutecznie mnie tym uciszając.
-Cii… -uśmiechnął się przerażająco słodko - Teraz użyjesz swoich słodkich, przemądrzałych usteczek do sprawienia mi przyjemności – powiedział cicho z trudną do zidentyfikowania emocją w oczach. Zaszokowana otworzyłam szerzej oczy.
Zanim się zorientowałam Justin przysunął się do mnie tak, że czułam na brzuchu jego rosnące podniecenie. Jego usta rozbiły się o moje w pełnym dominacji akcie. Byłam tak zdezorientowana, że nawet nie zauważyłam, że wepchnął mi język do gardła. Wiedziałam, że moje szamotanie będzie bezowocne – chłopak był o wiele silniejszy ode mnie, więc oddałam pocałunek.
Justin mruknął z uznaniem kiedy wbiłam mu paznokcie w odkryte barki, chyba myślał, że wreszcie się poddałam. Chciałam uśpić jego czujność, a następnie spróbować jakoś wyrwać się z tej imprezy i zaszyć w swoim domu .
Zdawałam sobie sprawę z tego, że Justin jest bardzo złożoną osobowością i czasem ciężko mu przychodzi panowanie nad sobą. Cholera, ile to razy czytałam o tym, jak rzucał się z pięściami na paparazzi czy wdawał się w bójki na imprezach? Osiem? Dziewięć? Wiedziałam oczywiście, że do kobiet miał jakiś szacunek i w życiu nie podniósłby na mnie ręki, ale bałam się go. Bałam się, że za sprawą tego co wziął, bo brał coś na pewno, może zrobić mi jakąś krzywdę. A człowiek na prochach nie jest sobą.
W końcu Justin odsunął się ode mnie na tyle, że mogłam spokojnie złapać oddech. Uśmiechnął się cwaniacko i skierował swoje ręce na rozporek. Głośno przełknęłam ślinę kiedy szybkimi i zdecydowanymi ruchami odpinał guziczki swoich szarych, wiszących nisko na biodrach rurek.
Cholera, cholera, cholera – pomyślałam. – On chyba nie będzie mi kazał zrobić tego co myślę…. Boże nie.
Moje modlitwy jednak nie zostały wysłuchane. Zrozumiałam to kiedy tylko na mnie spojrzał.
-Na kolana – rzucił drwiąco Justin.
Popatrzyłam na niego ze strachem. Co robić? Cholera! Jeśli będę się wyrywać on może coś mi zrobić…. Jeśli spełnię jego prośbę, kurwa mać…. Nie jestem jakąś dziwką…. Ale z drugiej strony może dzięki temu zyskam czas i będę miała możliwość ucieczki z tej chorej imprezy…
Toczyłam w głowie bój, rozważając wszystkie za i przeciw. Jezu, w co ja się wplątałam? – zapytałam samą siebie. – Po cholerę przyszłam na tę imprezę?!
Twarz Justina zaczęła ukazywała coraz większe zniecierpliwienie. –Ile jeszcze mam kurwa czekać?! Może ci pomóc, ale uprzedzam to będzie bardziej bolało.
Wzdrygnęłam się na jego słowa. Jak z tak słodkiego i zabawnego chłopaka można zmieniać się w takiego bezuczuciowego chuja?!
Jeszcze przez chwilę się wahałam, ale kiedy zobaczyłam, że na twarzy Justina zaczyna pojawiać się wściekłość powoli osunęłam się na kolana. Podłoga była cholernie twarda i zimna – pieprzony marmur. Popatrzyłam z dołu na Justina. Na jego twarzy malowała się cholerna satysfakcja. Wiedział, że zdominował mnie zupełnie. Był pewny, że zrobię wszystko co tylko będzie chciał, bo wie, że się go boję.
-Grzeczna dziewczynka – rzucił zaczepnie i pogłaskał mnie po głowie jak cholernego pupila. W tym momencie miałam ochotę odgryźć mu tego pieprzonego kutasa…
Spiorunowałam go wzrokiem. Chciałam się odezwać, zrobić cokolwiek, ale byłam na przegranej pozycji. W ogóle jakim kurwa cudem nikt nie chciał skorzystać z łazienki na imprezie? Wszyscy kurde stalowe pęcherze mają? Kiedy trzeba to nikogo nie ma… Nikt nie przerwał tego chorego zdarzenia.
Justin sięgnął ręką i ściągnął do połowy ud swoje spodnie i bokserki. Przede mną jego przyjaciel stał w pewnej chwale. Głośno przełknęłam ślinę. Poczułam łzy gromadzące się w oczach, ale zrobiłam wszystko by tylko się nie rozpłakać.
-Bierz się do roboty – nakazał chłopak i zdecydowanie złapał mnie za włosy. Szarpnięciem przybliżył moją głowę do swojego członka. Nie miałam innego wyjścia, musiałam wziąć go do ust.
Justin wyrzucił z siebie pełen ulgi odgłos. – O tak kochanie.
Wzięłam go głębiej do ust i zaczęłam delikatnie ssać. Im szybciej skończy, tym szybciej stąd wyjdę – powtarzałam sobie w myślach.
Z racji tego, że robiłam to z nim wcześniej wiedziałam jak go zadowolić, a co za tym idzie przyśpieszyć jego orgazm. Cholera to zabrzmiało tak źle…
Do jednej ręki wzięłam jego jądra i delikatnie masowałam. Drugą ręką owinęłam jego męskość. Justin wydał z siebie coś na kształt syku. Czyli mu się podobało.
Popatrzyłam na niego z pod powiek. Obserwował mnie z wyrazem błogiej rozkoszy. To dobrze wróżyło. Wzięłam go tak daleko jak mogłam, a następnie wyjęłam. Przez kilka minut stymulowałam go dłonią i tylko delikatnie muskałam językiem jego długość. Czułam, że robi się jeszcze twardszy i sztywnieje w moich rękach.
Po chwili wyjęczał moje imię i doszedł prosto w moim gardle. Przez chwilę myślałam, że się uduszę. Zginę zakrztuszona spermą. Nie dzięki, wolę nie.
Justin z zadowolonym wyrazem twarzy oparł się o umywalkę i powoli dochodził do siebie. Postanowiłam nie marnować czasu. Szybko wstałam z kolan, które bolały mnie niemiłosiernie i ruszyłam w stronę drzwi.
Justin był chyba zbyt nieprzytomny by zauważyć moją nieobecność, bo nie rzucił się za mną w pogoń czy coś w tym stylu. Wolałam jednak się pośpieszyć i zniknąć z tej imprezy.
Miałam nadzieję, że nie mam na twarzy jakiś śladów wcześniejszej sytuacji. Byłoby niezręcznie gdybym pokazała się ludziom z nasieniem na policzku czy ustach. Totalnie poniżenie. Jeszcze gorsze niż przed chwilą. Wzrokiem odnalazłam Jasmine. Bawiła się w najlepsze z jakimś kolesiem, którego imienia nie znałam lub nie pamiętałam. Podeszłam do niej szybkim krokiem.
- Jass, nie czuję się najlepiej. Wracam do domu – powiedziałam jej i uśmiechnęłam się przepraszająco.
- Claire, a już miałam cię szukać – krzyknęła z przejętą miną. – Coś się stało? Może zjadłaś coś niestrawnego? Zawieźć cię do szpitala?– paplała.
- Nie Jasmine, wszystko jest okej, po prostu trochę boli mnie głowa – skłamałam. – Zamówię taksówkę. Nie martw się.
- Nie ma mowy! Muszę cię odwieźć! – oznajmiła z poważną miną.
- Jasmine, serio nie rób sobie kłopotu. Zostań i zabaw się – odpowiedziałam. – Ten przystojniak nie może oderwać od ciebie wzroku. Korzystaj – rzuciłam teatralnym szeptem i puściłam do niej oczko.
Dziewczyna lekko się zaczerwieniła i delikatnie uśmiechnęła. Czyli koleś też jej się podobał. Wyczuwam wspólne śnadanie…
- Dobrze, ale napisz mi jak będziesz w domu, bo zacznę się martwić – zarządziła.
-Jasne. Trzymaj się – rzuciłam i krótko ją przytuliłam.
Zauważyłam Jacka i pomachałam do niego na pożegnanie, a następnie skierowałam się w stronę drzwi. Po wyjściu szybko wyjęłam telefon i zadzwoniłam po taksówkę.
Postanowiłam poczekać na chodniku przed willą. Kiedy stałam tak w samotności uderzyło mnie to co właśnie zrobiłam. Poczułam się zbrukana i kompletnie poniżona. Przyjechałam do LA, aby coś osiągnąć, a jedyne co udało mi się zrobić to lód w łazience. Cholera, wszystko szło nie po mojej myśli. W oczach zapiekły mnie łzy. Dlaczego ja? Dlaczego to właśnie mnie musiał wziąć sobie na celownik Justin? Może i był totalnie odurzony, ale to zdecydowanie go nie tłumaczy.
Kiedy przyjechała taksówka cała moja twarz była mokra od łez. Próbowałam osuszyć ją odrobinę nadgarstkiem, ale skończyło się to tylko rozmazaniem makijażu. W tamtym momencie mnie to jednak nie obchodziło. Podałam kierowcy adres i skuliłam się na tylnym siedzeniu auta.
Taksówkarz, chyba zauważył mój podły nastrój, bo wręczył mi chusteczkę. Nie zadawał pytań. Nie próbował mnie zagadywać. Po prostu oferował mi milczące pocieszenie. Za co byłam mu bardzo wdzięczna.
Do domu dotarłam chwilę po drugiej w nocy. Wyczerpana i pogrążona w rozpaczy rzuciłam się na łóżko nawet się nie rozbierając. Męczyło mnie ogromne poczucie winy. Jak mogłam to zrobić?
Przypomniałam sobie, że miałam napisać Jasmine, kiedy wrócę już do domu. Dziewczyna była dobrą przyjaciółką, więc nie chciałam jej martwić. Ostatkiem sił sięgnęłam na nocny stolik gdzie leżał mój telefon. Okazało się, że nie na nowej karcie nie mam zapisanego numeru Jass, więc chcąc, nie chcąc musiałam odpalić starą kartę. Bałam się co tam zastanę. Specjalnie zmieniłam numer, aby nie kontaktować się z Justinem. Po włączeniu telefonu, powitało mnie 28 nieodebranych połączeń od Justina, 4 od Archera, 1 od mamy oraz 34 smsów od Justina i jeden z sieci. Targana niesamowitą ciekawością otworzyłam jedną z wiadomości. ‘Tęsknie za Tobą. Odezwij się do mnie’ – głosiła. Znów zaszkliły mi się oczy. Pieprzony kłamca. Usunęłam resztę smsów bez czytania ich. Miałam dosyć tego zakłamanego gwiazdorka. Szybko wystukałam wiadomość do Jasmine i przeniosłam jej numer na telefon. Upewniłam się, że wszystkie numery – z wyjątkiem Justina – są już bezpiecznie przeniesione na pamięć telefonu i wyjęłam kartę sim. Popatrzyłam na nią ze złością i bez skrupułów przełamałam na pół. W wyobraźni nie była kawałkiem plastiku, tylko chłopakiem z brązowymi oczami, który złamał mi serce i zatańczył na nim wesoło macarene.
___________________________________________________________________________
Cześć, cześć! Na wstępie chciałam Wam podziękować za ponad 30 tys. Wyświetleń. WOW ! Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy! Jesteście wspaniali! Dziękuję jeszcze raz!
Jak Wam się podoba szablon? Jest przeuroczy Troszkę nie pasuje do klimatu opowiadania, ale wydaje mi się, że jest lepiej niż poprzednio xD
Kolejny rozdział postaram się dodać do urodzin Justina, które tak szczęśliwie (lub nieszczęśliwie) się złożyło są w tym samym dniu co moje. Więc pierwszego marca mam podwójne święto :D
Liczę na wasze komentarze. Dajcie mi znać czy chcecie, aby w opowiadaniu pojawiały się sceny +18. Oczywiście będą takie sceny, ale to od was zależy czy będą one opisane itp.
Trzymajcie się
Klaudia
Aggshshdjdf super rozdział tylko szkoda że taki krótki :(
OdpowiedzUsuńJustin w tym rozdziale zachował sie jak chuj skończony debil popierdolony cymbał... itd. itp. i np.
Czekam na nn :**
Sceny +18 dodają całego charakteru opowiadaniu także jestem za ;D Szablon jest świetny, a rodział to juz wgl wymiata :)
OdpowiedzUsuńOmg super rozdział i czekam na nn :3
OdpowiedzUsuńWow nie spodziewałam sie po nim czegoś takiego... Jestem w szoku...rozdział genialny brak słów.
OdpowiedzUsuńKorzystając z okazji chciałam serdecznie zaprosić wszystkich na mojego bloga o Justinie
wrecking---ball.blogspot.com
A nowy! :D Wow genialny jest <33!
OdpowiedzUsuńJestem za scenami +18 :d
OdpowiedzUsuńRozdział genialny!*.*
Justin zachował się ak totalny chuj!:/
Kocham to opowiadanie!<33
Zdecydowanie sceny 18+ ;)
OdpowiedzUsuńJustin to tępa dzida XD
Nie mg się już doczekać kolejnego, jesteś świetna :)
Boski rozdział !!!
OdpowiedzUsuńJustin jesteś tępą frytą ! ;)
Już nie mogę się doczekać nastepnego rozdziału :D
Świetny, czekam na kolejny <3
OdpowiedzUsuńco ten Justin wyrabia, no nie wierzę w to jego zachowanie :/ nie mogę się doczekać następnego, będzie ją przepraszał czy po prostu to nic dla niego serio nie znaczy.. no no no, szablon bardzo ładny ;)
OdpowiedzUsuńMatko co Justin zrobił? Zachowała się jak idiota jestem ciekawa czy zmieni swoje zachowanie.
OdpowiedzUsuńSzablon bardzo fajny rzeczywiście lepszy ;)
A co do tych scenek to mogą być ja już i tak mam zrytą banie ;D
Czemu taki krótki? czekamy!! (;(:
OdpowiedzUsuńJustin jest dupkiem:(
OdpowiedzUsuńŚwietny czekam na kolejny:)
Justin zachował się jak skończony dupek -.-
OdpowiedzUsuńświetny rozdział i już nie mogę doczekać się kolejnego :) xx
Ciekawy ale krótki ..Cham z niego!
OdpowiedzUsuńMożesz dodawać scenki +18 ;P
Tak tak!
OdpowiedzUsuńJakie to jest świetne <3
OdpowiedzUsuńWow wow wow. Justin i te jego oblicza. Świetny rozdział. Jestem ciekawa co będzie dalej i szczerze powiedziawszy trochę się boję tego co może się wydarzyć.
OdpowiedzUsuńniech nie liczy, na wybaczenie, chory dupek xd
OdpowiedzUsuńświetny rozdział
Genialny!!
OdpowiedzUsuńJustin serio mógłbyś odpuścić sobie te prochy. Jestem jak najbardziej za scenami +18 (mam nadzieję, że to nie mówi o mnie źle ;-)). A rozdział strasznie krótki xoxo
OdpowiedzUsuńHej. :)
OdpowiedzUsuńZapraszam serdecznie na nowy rozdział.
troche--milosci.blogspot.com
o ja...
OdpowiedzUsuńwchodzę tu po raz 2584398593485 aby sprawdzić czy dodałaś nowy rozdział i z nudów spojrzałam na komentarze i takie "a gdzie mój?!"
przepraszam, że dopiero teraz, ale nie wiem..jakoś tak wyszło :o
KTO KOCHA TEGO BLOGA?
JA!
KTO KOCHA CIEBIE I TO JAK PISZESZ?
JA!
dfksodgfkosd uwielbiam takiego Justina (tak, wyzwij mnie teraz od nienormalnych i takie tam, ale ja serio mówię) hahahah. Oby więcej taki scenek Justin=Groźny niedźwiedź.
wgl pisze sobie tutaj i w tv jakaś reklama "z dumą wspieramy mamy" i spojrzałam na ekran, a tam dzieci się bawią na śniegu. Hahahahha nie wiem czemu przypomniał mi się mały Bieber odśnieżający podwórko w kombinezonie, w zime, hahahahha.. nie wiem czemu ci to napisałam. boże. hahahaahah.
jesteś najlepsza skarbie!
________________________________
love-is-hard-baby.blogspot.com/
________________________________
Boskie! I jestem za 18+, dodaje to charakteru opowiadaniu.
OdpowiedzUsuń+ Justin dupek!
www.whenever-jbff.blogspot.com